czwartek, 8 września 2011

Zbuntowane krasule


Przez kraj przetacza się fala protestów, niezadowolonych z podwyżek opłat przedszkolnych, rodziców.


Opłaty wzrosły średnio 30 złotych (wiem z autopsji), dołożono trochę biurokracji - osławione pilnowanie godzin. Jak mówią wychowawcy: "Pół godziny rano i pół po południu nie możemy zajmować się dziećmi - wypełniamy karty obecności."


Wszystko w imię dobra dzieci. By żyło się lepiej. Rodzice zrobili się nad wyraz zdyscyplinowani - 3 zeta kary za każdą nadliczbową godzinę, spowodowało, że gdy odbierałem swoje 15 minut po czasie - były same (same z wychowawcą)!

środa, 7 września 2011

Wojna o (s)pokój


W dyskusji o prywatyzacji ścierają się dwie potężne grupy politycznego ścierwa.


Ci bardziej łapczywi chcą prywatyzować szybko i bez rozgłosu. W wyobraźni przeżuwając już świńskimi ryjami przyszłe dowody wdzięczności od zadowolonych z okazyjnego zakupu inwestorów.


Powstrzymują ich "dalekowzroczni mężowie stanu", tłumacząc, że sprzedać można raz. Lepiej pozbyć się części udziałów i pobrać korzyści majątkowe, zachowując wpływ na spółkę, oraz możliwość nieograniczonego zapełniania jej zarządu i rady

poniedziałek, 5 września 2011

Polska w budowie


Partyjni działacze nie ustają w wysiłkach, żeby zapewniać powszechne szczęście i galaktyczny dobrobyt.


Szczęście wprowadzi się ustawą "O nakazie szczęścia powszechnego", dobrobyt działacze oczywiście zapewnią. A że wyłącznie sobie? Cóż: "Nikt nie jest doskonały."


Tym , którzy jeszcze wierzą w wyborczą szopkę, polecam materiał dydaktyczny w postaci filmu instruktażowego "Demokratyczne standardy, na przykładzie wyborów prezydenckich w Wałbrzychu", zamieszczonego powyżej.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Być jak Zyga Bauman


Safandułowaty dziadzio ogłosił praktyczny sukces jego własnych teorii ponowoczesnego PORZĄDKU.


Czołowy ideolog współczesnego relatywizmu, laureat nagrody imienia twórcy szkoły nowego marksizmu, udzielił wywiadu szwedzkiej gazetce. Udzielił i frasując się (dlaczego?) wielce, ogłosił europejski sukces swych własnych mrzonek.



Orzekł, że wieloletnie wysiłki narzucania moralnego relatywizmu, tłumienia przedsiębiorczości, niszczenia indywidualnej inicjatywy, dążenia do bezpieczeństwa za wszelką cenę, ograniczania ryzyka i osobistej odpowiedzialności ludzi za

środa, 10 sierpnia 2011

Bułka z bananem


Zgodnie z prawem Parkinsona rządowy program dożywiania dzieci zakończył się porażką.


Jak donosi nieoceniona Gazeta program kosztował 847.000.000 złotych, podtuczono 768.000 dziecięcych szkieletorków. Średnia cena posiłku w szkołach osiągnęła kwotę 3,55złotego. GW smuci się, że mało, że do bułki trzeba dodać banana.


Rok szkolny miał 191 dni. Zakładając, że wszystkie dzieci jadły wszystkie posiłki przez wszystkie dni roku szkolnego wychodzi 5,77 złotego na posiłek. Było i na banana , ale zeżarł go urzędnik. Trzydzieści osiem procent zeżarł, lub ukradł.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

U nas w Artiekie


Wzorem minionego(?) systemu władzuchna zaczyna tworzyć rzeczywistość alternatywną, pełną głupków, gotowych za lizaczka okazywać entuzjazm w dowolnej sprawie.


Jak wiadomo w przyrodzie nie istnieje nic, co wprawną ręką aparatczyka sterowane nie jest. Tako i nie istnieli kibice Najlepszej Reprezentacji Świata. Musiał ich dopiero nasz wybitny orator z porą w nazwisku wystrugać z marchewki.



I od tej chwili: bendom już mogli adralinom zawodników wspomagać, tak jak wszystkim znaczoncym się reprezentacjom w Europie pomagajom, bendom jeździć, bendom kibicować. Pan Prezes, z kolegom pomoże. Pan Prezes punkta kibicowi przydzieli za zakupiony szaliczek, koleżanka spółce poprezesuje (pro bono? buahaha, żart). Ktoś "nowy system

sobota, 30 lipca 2011

Pieskie życie


W politycznym bagienku utonęła /na razie/ nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt.


Nie będzie zaostrzenia kar za znęcanie (od siebie proponuję karę śmierci), kontroli długości łańcuszka oraz czasu więżenia (do 12 godzin na dobę - każdy piesek otrzymałby elektroniczny zegar oraz telefon na kartę z numerem dyżurnego łekologa).


Sprzedawca-sadysta nadal będzie mógł bezkarnie foliować karpika, podnosząc za skrzela. Ogonki ciągle będą psinom przycinane legalnie (szczegóły noweli wg. GWna). Takimi bezeceństwami "łekolog z żurnalistom" w oczy kłuje. Prawdziwych celów ludzi o brudnych włosach (nie oceniam - każdy indywidualnie ma prawo dozować osobistą higienę) z organizacji

środa, 13 lipca 2011

Gayowy Stonka (odc. 2 ost.)


Dzięki pomocy Biedronki, Stonka pragnie zmienić straceńczy tryb życia.


Odcinek 1 (prolog) tutaj.

Po ciężkiej i pełnej wadzenia się z bogiem nocy, nocy, Stonka wszedł niepewnym krokiem do gabinetu Biedronki. Był wielki (gabinet, Biedronka raczej nie). Wszędzie wisiały tęczowe flagi oraz zdjęcia prześladowanych leśników z całego świata.


- W tym roku wyrwiemy na ciebie jednego 407.600[link]! - wrzasnął Biedronka, bez powitania - I to nie jest nasze ostanie słowo! Podobnych przedsięwzięć mamy dziesiątki! Masz te swoje dzieła? Dobra. Idziemy pod ratusz!

wtorek, 12 lipca 2011

Gayowy Stonka (odc. 1)


Gayowy Stonka "lubiał wypić", grzanie i pie..olenie "też lubiał".


Nie ma w tym żadnej jego osobistej winy. Był młodym, wykształconym leśnikiem w wielkim mieście. Po prostu nie mógł inaczej. Tylu innych leśników wkoło, ciągle nowa dziupla kusi. I ten stres: czy zielony nie gryzie się z fioletem, czy golfik pasuje do apaszki? Czy golić pachy? Kto będzie w clubie? Musiał pić i ćpać, żeby "złapać dystans" i chwilę wytchnienia.


Żył sobie jak huba na jednej ze stałych, podstarzałych już dziupli, do czasu, gdy w Klubie Leśnika spotkał kumpla z czasów pierwszych leśnych wędrówek, dzisiaj ogólnie poważanego Starszego Gayowego Biedronkę. Obrósł Biedronka w piórka od czasu ich ostatniej wspólnej przecinki, miał służbową komórkę, biuro i sekretarza z unijną gwiazdką na czole. Stonka też by

poniedziałek, 11 lipca 2011

Prawdziwa historia śmierci podróżników


Dzięki przytomnej reakcji polskiej podróżniczki znamy już prawdę o tragicznej śmierci turystów.


Osoba, która "spędziła z nimi dużo czasu", "była z nimi sama w dżungli" wie, że "Oni (Indianie) nie zabijają dla zabawy".
Indianin przyjaznym jest z urodzenia i chętnie z obcą w dżungli "sam zostaje", coby jej ptactwo egzotyczne okazywać.
Nie dla zabawy oczywiście, jeno z poczucia obowiązku utrwalania w magicznym pudełku ginących ptactwa reliktów.


Poza tym Indianie to pacyfiści, którzy żyli w komunie, wszystko mieli wspólne i w pokoju palili fajki pokoju, dopóki ich chciwi biali nie wyrżnęli w pień, omyłkowo interpretując ich breloczki jako wojenne toporki, a wykałaczki jako strzały do