środa, 30 marca 2011

Laptop dla każdego!


Wyborcza zwyczajna. Po dwadzieścia dwa złote.


Szanowny Pan Premier rozpoczął wyprzedaż zwyczajnej wyborczej i ogłosił, że wyda miliard złotych (1.000.000.000, czyli na każdego abonenta telecomów - bo to niby te koncerny mają dać forsę - wypadnie po  około dwadzieścia dwa złote), żeby walczyć z eee-wykluczeniem (cóż za giganci humanistyki wymyślają tę nowomowę?). Kampania propagandowa już ruszyła (zgrabnie powiązana z edukacją seksualną). Co za to dostaniemy? Ileś tam urządzeń o potencjale kalkulatorów z lat osiemdziesiątych (wartych na rynku 99.99pln), zakupionych we właściwych firmach po 1999.99 za sztukę plus odpowiedniowyceniony serwis. Urządzeń, które dla kadry nauczycielskiej będą zbyt skomplikowane (nie ma wielkiego przycisku STRAJK), dla dzieci zaś będą, przez chwilę, archaiczną zabawką, która błyskawicznie się zepsuje. Oczywiście nikt nie zapyta, czy rodzić może właśnie chce, żeby JEGO dzieci były do pewnego wieku eee-wykluczone - wykluczone od pseudowiedzy, pseudowartości i pornografii, których to, w internecie jest większość. Po co pytać? Państwo Najlepszy Hodowca wie najlepiej. Skąd przekonanie, że tak właśnie będzie? Otóż człowiek - tak jak świnia, czy pies - (podobno) uczy się poprzez doświadczenie.

Fajnie jest budować Orliki. [ Czy był przekręt przy Orlikach? ]

Szkoła radosna dla przedsiębiorczych.


To jeszcze temat "nieodkryty", wiec pozwolę sobie na (pobieżną oczywiście) analizę własną. Otóż, znowu, wbrew woli rodziców, na siłę wypycha się do szkół pięcioletnie dzieci, uzasadniając to jakimś bełkotem o wyrównywaniu szans. Wypycha ze szkodą dla przedmiotu wypychania, ale to nieistotne: można przystosowywać szkoły!

Poza przygotowaniem sali, należy wykonać place zabaw według wytycznych, które fachowcy od ich projektowania kwitują kwaśnym uśmiechem. Założenia programowe ignorują zarówno świetną, kopiowaną w innych krajach polską tradycję ogrodów jordanowskich, ale też cały historyczny i współczesny dorobek intelektualny  psychologów i twórców. Wymaga się stosowania płaskich i sztucznych nawierzchni z zestawem ciągle tych samych, przewidywalnych i stałych elementów wyposażenia w upiornych kiczowatych kolorach. Jak wykazują badania, dzieci po ok. 15 minutach tracą nimi zainteresowanie i zaczynają szukać piasku, mrówek, patyków i błota (czas ten wydłuża się nieznacznie jeśli urządzenia są tylko tłem dla rozwijania kontaktów rówieśniczych). Jedynym społecznym zyskiem powstawania tego badziewia jest prywatyzacja państwowej forsy przez grupę przedsiębiorczych (i dobrze) osób: potrafią sprzedać kilka poskręcanych rurek na plastikowej szmacie za 120.000-240.000 złotych (tyle toto średnio kosztuje i nie można stwierdzić: taka jest cena rynkowa, bo rynek tu nie działa - kupują to wyłącznie samorządy).

Gdyby nas jeszcze tylko było na to stać...

Wolność albo śmierć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz