Po cichutku i bez rozgłosu rosną zatrważające zastępy wszelakich Krajowych Rad do Spraw Czegośtam.
Mechanizm ich powstawania jest nadzwyczaj prosty. Zbiera się grupa "wykluczonych" aparatczyków, dla których zabrakło synekur w niepotrzebnych, ale już istniejących spalarniach pieniędzy. Jest wódeczką, są dziewczynki, trwa móżdżków burza.
Wybiera się jakiś rzekomo szczytny cel. Bezpieczeństwo, niedożywione dzieci, staruszki bez pieniędzy na leki, WYKLUCZENI. I dalej jazda: nie, nie zakłada się fundacji, nie szuka pieniędzy u hojnych donatorów. Robi się Krajową Radę