czwartek, 26 maja 2011

O Partaczach Kultury raz jeszcze.


Trwają białostockie Dni Sztuki. Współczesnej Maszynki do Prywatyzacji Środków Publicznych.


Skuszony arcyciekawym pytaniem (jak się później okazało, było to ogólne hasło cyklu wykładów): "Czy sztuka jest potrzebna?", powędrowałem na odczyt do Arsenału.


Żadnego zaskoczenia, publika tłumna i dobrze znana: około 8-10 osób: w tym dyrektor galerii, kurator cyklu wykładów z osobą towarzyszącą, dyrektor Centrum Zamenhofa, pan od obsługi technicznej, autor przedsięwzięcia (Szanowny Pan Michał Jachuła) oraz egzaltowana (co okazało się później) młoda dziewczyna o "artystycznym" wizerunku.
Tak: sztuka współczesna, inaczej niż Michała Anioła mało ambitne i zamawiane (przez kołtuńskich prymitywów) kiczowate dziełka, powstaje nie dla odbiorców uwznioślenia, nie dla podziwu elit, nie z potrzeby duszy, powstaje po tylko, żeby Partacz Kultury miał co jeść. "Prostackiej i niewyrobionej" (z założenia) publiki nie potrzebuje.

Untitled, 2010 from Hege Loenne on Vimeo.

Nuuuuuuuuda... Pan kurator, po przedstawieniu rysu historycznego, przeszedł do samozachwytów nad swoimi wystawienniczymi sukcesami, które prezentują "sztukę światowej klasy":
- czarno-białe wideo, na którym "artystka" prycha i kręci głową, ("wyraz niezgody na świat, aż do dezintegracji")
- inny filmik, którego autor ,również "nie godząc się", obsikuje wszystkie przedmioty w pokoiku
- wypalające się świeczki w rządku, "dające w pomieszczeniu niezwykłe efekty światła i cienia (miałem podobne w kiblu, jak była awaria zasilania)
- "prowokujące interakcje" (według słów kuratora: jedna osoba złamała nogę i to było "bardzo ciekawe"!) podstawy ścianek prezentujących sztuki plastyczne - w kształcie piramidek-potykaczy, czarnych, żeby były jeszcze mniej widoczne.

Słowem gnioty, które nigdy nie znalazłyby odbiorcy, gdyby... nie państwowe dotacje na Partaczy, przepraszam: Obywateli Kultury.



Koniec. Zaproszenie do dyskusji. Urzędniczka Galerii do prelegenta: "Czy nie uważa Pan, że krótkie, dwusemestrowe studia kuratorskie na UJ są szkodliwe: mogą je skończyć ludzie po inżynierii środowiska, i nie będą mieli prawdziwej wiedzy, tak jak my, historycy sztuki, i będą robić płytkie wystawy?". Intelektualiści żwawo dyskutują, bo przecież w urzędniczym móżdżku jest jasne: dostałeś papierek o studiach kuratorskich - musisz dostać etat w państwowym przemyśle pseudosztuki, a większy dostęp do papierka, może spowodować, że nie dla każdego etacik się znajdzie, może nawet kogoś zwolnią? Żart, bez przesady: posadki są dożywotnie.



Wystarczyły dwa pytania:
-Czy zrealizował Pan jakąś wystawę finansowaną ze środków prywatnych?, (Tak, u siebie w domu, gromki śmiech towarzystwa wzajemnej adoracji)
-Czy naprawdę musi Pan okradać podatnika, żeby bawić się, w co Pan tam chce?
żeby Dyrektor Galerii, Wielce Szanowna Pani Monika Szewczyk kazała mi się wynosić, bo przyszedłem "z tezą" i przeszkadzam w "dyskusji".

Poszedłem. Niech bezczelni wyzyskiwacze sobie "dyskutują" w samozadowoleniu.

Zgodnie z obietnicą Prezydenta Białegostoku na realizację podobnych zamieszczonym filmikom gówien przeznaczy się w przyszłym roku trzydzieści pięć milionów złotych (które trzeba będzie komuś zabrać: Prezęt od Prezydęta).

Nic po Was nie zostanie, Partacze. Oprócz kilkunastu ton sprawozdań.

Uzupełniono 30.05.2011: Zawsze otwarci na wymianę poglądów, ludzie z Arsenału usunęli link do powyższego tekstu ze swojego bloba: Jak przeżerać dotacje: dziś Michał Jachuła..
Wolność albo śmierć!

6 komentarzy:

  1. Z tego co wiem, nie pamiętam dokładnie, ale prywatne wystawy są zakazane bez zgody odpowiedniego urzędu/kwita, i oczywiście odpowiedniej wysokości podateczku w cenie biletu.. kiedyś chciałem zorganizować..

    OdpowiedzUsuń
  2. ano, strach krzyknąć "król jest nagi"

    OdpowiedzUsuń
  3. no jest w tym malym sprawozdaniu wiele racji , nastapil szantaz tzw. sztuka wspolczesna ,trzeba to kiedys rozpierdolic po prostu rozpedzic bydlo spasione bezrefleksyjne i tyle

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, będzie trudno, Partacze okopali się solidnie...

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam czytać zwierzenia frustratów

    OdpowiedzUsuń