sobota, 30 lipca 2011

Pieskie życie


W politycznym bagienku utonęła /na razie/ nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt.


Nie będzie zaostrzenia kar za znęcanie (od siebie proponuję karę śmierci), kontroli długości łańcuszka oraz czasu więżenia (do 12 godzin na dobę - każdy piesek otrzymałby elektroniczny zegar oraz telefon na kartę z numerem dyżurnego łekologa).


Sprzedawca-sadysta nadal będzie mógł bezkarnie foliować karpika, podnosząc za skrzela. Ogonki ciągle będą psinom przycinane legalnie (szczegóły noweli wg. GWna). Takimi bezeceństwami "łekolog z żurnalistom" w oczy kłuje. Prawdziwych celów ludzi o brudnych włosach (nie oceniam - każdy indywidualnie ma prawo dozować osobistą higienę) z organizacji

środa, 13 lipca 2011

Gayowy Stonka (odc. 2 ost.)


Dzięki pomocy Biedronki, Stonka pragnie zmienić straceńczy tryb życia.


Odcinek 1 (prolog) tutaj.

Po ciężkiej i pełnej wadzenia się z bogiem nocy, nocy, Stonka wszedł niepewnym krokiem do gabinetu Biedronki. Był wielki (gabinet, Biedronka raczej nie). Wszędzie wisiały tęczowe flagi oraz zdjęcia prześladowanych leśników z całego świata.


- W tym roku wyrwiemy na ciebie jednego 407.600[link]! - wrzasnął Biedronka, bez powitania - I to nie jest nasze ostanie słowo! Podobnych przedsięwzięć mamy dziesiątki! Masz te swoje dzieła? Dobra. Idziemy pod ratusz!

wtorek, 12 lipca 2011

Gayowy Stonka (odc. 1)


Gayowy Stonka "lubiał wypić", grzanie i pie..olenie "też lubiał".


Nie ma w tym żadnej jego osobistej winy. Był młodym, wykształconym leśnikiem w wielkim mieście. Po prostu nie mógł inaczej. Tylu innych leśników wkoło, ciągle nowa dziupla kusi. I ten stres: czy zielony nie gryzie się z fioletem, czy golfik pasuje do apaszki? Czy golić pachy? Kto będzie w clubie? Musiał pić i ćpać, żeby "złapać dystans" i chwilę wytchnienia.


Żył sobie jak huba na jednej ze stałych, podstarzałych już dziupli, do czasu, gdy w Klubie Leśnika spotkał kumpla z czasów pierwszych leśnych wędrówek, dzisiaj ogólnie poważanego Starszego Gayowego Biedronkę. Obrósł Biedronka w piórka od czasu ich ostatniej wspólnej przecinki, miał służbową komórkę, biuro i sekretarza z unijną gwiazdką na czole. Stonka też by

poniedziałek, 11 lipca 2011

Prawdziwa historia śmierci podróżników


Dzięki przytomnej reakcji polskiej podróżniczki znamy już prawdę o tragicznej śmierci turystów.


Osoba, która "spędziła z nimi dużo czasu", "była z nimi sama w dżungli" wie, że "Oni (Indianie) nie zabijają dla zabawy".
Indianin przyjaznym jest z urodzenia i chętnie z obcą w dżungli "sam zostaje", coby jej ptactwo egzotyczne okazywać.
Nie dla zabawy oczywiście, jeno z poczucia obowiązku utrwalania w magicznym pudełku ginących ptactwa reliktów.


Poza tym Indianie to pacyfiści, którzy żyli w komunie, wszystko mieli wspólne i w pokoju palili fajki pokoju, dopóki ich chciwi biali nie wyrżnęli w pień, omyłkowo interpretując ich breloczki jako wojenne toporki, a wykałaczki jako strzały do

niedziela, 10 lipca 2011

Krecia robota krecika


Czołowy przedstawiciel prawicowej opozycji wystąpił na Kongresie Kobiet Prawicy.


Przemówił do piękniejszego odłamu prawicowego ludu. Jego prawdziwie prawicowe słowne perły, donośnie uderzały w prawicowe nuty, wzbudzając aplauz i zachwyt prawiczek.


Było coś o kobiecości, zaostrzeniu kar za gwałty i molestowanie. W końcu kwintesencja, jądro jąder prawdziwej prawicy: "Mam zamiar zamiar ożywiania i rozbudowywania instytucji takich jak uniwersytety trzeciego wieku, które kobietom dojrzałym umożliwiają rozwinięcie zdolności i zainteresowań. Jest konieczność zapewnienia dostępności do żłobków i wydłużenia

czwartek, 7 lipca 2011

To nie był film


W trosce o "bezpieczeństwo" nasi hodowcy nieustanie dokładają kolejne klamry we wciśniętym nam na siłę kaftanie, a jakże, bezpieczeństwa.


Wczorajsze godziny szczytu na zachodnich obrzeżach stolicy, której infrastrukturę drogową, kosztem wielu wyrzeczeń, buduje cały naród. Jest więc baaaardzo trudno przejezdna. Ryzykowna ciąża bliźniacza. Odchodzą wody płodowe.


Niezbędnik ciężarnej w torbie, torba i ciężarna w aucie. Start, pięć minut płynnej jazdy i... stop. Właściwie totalny paraliż komunikacyjny. Na szczęście jest buspas! Prawie przejezdny, a to przecież stan wyższej konieczności! Udało przejechać

środa, 6 lipca 2011

Najlepsze miejsce na Ziemi


Na starcie maskarady zwanej polskoprezydyncjo Szanowny Pan Premier raczył poinformować Europejczyków, że żyją w "najlepszym miejscu na Ziemi".


Nasz kochany drewniany ludzik o coraz dłuższym narządziu powonienia rzekł również: "Na kryzys w Europie - więcej Europy. Co znaczy więcej Europy? To mądre wydawanie pieniędzy, to instytucje zdolne do wydawania pieniędzy, to więcej przywództwa, to więcej wolności, dobrobytu, bezpieczeństwa."


Analiza recepty Słońca Peru potem. Najpierw sprawdźmy "najlepsze miejsce na Ziemi". Po kolei, zgodnie z ogólnie znaną piramidką potrzeb: