poniedziałek, 11 lipca 2011

Prawdziwa historia śmierci podróżników


Dzięki przytomnej reakcji polskiej podróżniczki znamy już prawdę o tragicznej śmierci turystów.


Osoba, która "spędziła z nimi dużo czasu", "była z nimi sama w dżungli" wie, że "Oni (Indianie) nie zabijają dla zabawy".
Indianin przyjaznym jest z urodzenia i chętnie z obcą w dżungli "sam zostaje", coby jej ptactwo egzotyczne okazywać.
Nie dla zabawy oczywiście, jeno z poczucia obowiązku utrwalania w magicznym pudełku ginących ptactwa reliktów.


Poza tym Indianie to pacyfiści, którzy żyli w komunie, wszystko mieli wspólne i w pokoju palili fajki pokoju, dopóki ich chciwi biali nie wyrżnęli w pień, omyłkowo interpretując ich breloczki jako wojenne toporki, a wykałaczki jako strzały do łuków. Na Indiańskim holokauście powstało U.S.A. Także właściwie w Peru, jak i nigdzie indziej na świecie, nie ma już Indian (kasyna w Stanach prowadzą indiańskie duchy oraz żydowscy Zombie z holokaustu właściwego). Skoro nie Indianie zabili, to kto? Otóż to, no kto?

Amerykańskie korporacje!

To ich najemnicy w przebraniu chińskich kulisów (są wszędzie) już od dłuższego czasu zakładają faktorie, w których rozpijają rdzennych chłopo-zbieraczo-myśliwych zwanych omyłkowo Indianami. Ale "Indianin", nawet rozpity, nie zabija dla zabawy! Żyje wszak w komunie. Komuniści nic nie robią dla zabawy, a zabijanie to już traktują śmiertelnie poważnie. A białego flaki przecież zabawne...

Musiał wiec najemny kulis brązową farbą się usmarować, buty na koturnie i ciemne okulary założyć, wziąć strzelbę ("Indianin" używa strzelb wyłącznie podczas porządkowania dżungli jako kijów do mioteł, i to tylko w ramach akcji Sprzątanie Świata) i lekkomyślnych Polaków zastrzelić a potem poćwiartowanych zjeść (wiadomo Żółty dla zabawy wszystko zeżre). Tylko DLACZEGO?

Prowokacja.

Żeby pod egidą Organizacji Najedzonych Zabardzo misję międzynarodową i stabilizacyjną wysłać na dzikie tereny, amunicję amerykańską zużywać, samoloty bezzałogowe w Izraelu kupować oraz endemiczne wiaderka na wodę rdzennym chłopo-zbieraczo-myśliwym odebrać. I GAZ WIADERKOWY na masową skalę pozyskiwać! Na rzecz amerykańskich korporacji, of course.
Wolność albo śmierć!

5 komentarzy:

  1. Nie rozumiem tego tekstu.Ca autor chcial przez to powiedziec ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli to bełkot niezrozumiały, to tłumaczenie w dwójnasób zbędnym jest :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powyższe komentarze pisali chyba tegoroczni maturzyści... Chodzi Panowie o to, że nasze exploratory ruszyły w dzicz chwalić zieloność i komunę indian... I co się stało? Pech chciał, że trafili na grupę imperialistycznych komandosów, pomalowanych pastą do butów pod wizerunek rdzennych amerykanów, w efekcie czego nasze exploratory zostały przerobione na mielone... Ale czy na pewno pech? A może dziecinna naiwność połączona z czystą głupotą? Czekamy teraz tylko na wieści od naszej delegacji z Koreii Płn., która odłączy się od oficjalnej wycieczki by na własną rękę chwalić ustrój Kima..

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Klapaucjuszem. Ten tekst jest beznadziejny, niczego nie wyjaśnia i zawiera tylko autorowi zrozumiałe jakieś dziwne aluzje. Wygląda, że autor w ogóle nie chce, by czytelnicy go zrozumieli. Ale ja zarejestruję go jednak sobie jako niebywale smakowity i rzadki przykład grafomaństwa.

    Teresa Kropowicka, Borki

    OdpowiedzUsuń
  5. Klapaucjusz=autor=Klapaucjusz :) :) :)

    OdpowiedzUsuń