Zwolennik "małego i silnego państwa" nie może chcieć legalizacji czegokolwiek.
Po pierwsze: nie jest rolą państwa "legalizowanie" jakichkolwiek działań osób "pierwszych i drugich", które nie naruszają wolności i bezpieczeństwa "osób trzecich". Te działania są "legalne". Żadnemu urzędasowi z wagą i tabelką nic do tego.
Żądanie "legalizacji" czegośtam jest tylko mimowolnym przyznaniem państwu władzy, której nie powinno mieć.
Po drugie (w obecnej rzeczywistości może nawet: po pierwsze): wznoszenie wspólnych postulatów ze zwolennikami "uznania indywidualnych praw wolnościowych i jednoczesnej opieki państwa od kołyski po grób" jest szkodliwe i budzi poznawczy