Celebryci mediów przyzwyczaili nas do śmiertelnie poważnego traktowania każdej werbalnej rzygowiny politycznych mend.
Trudno nazwać ich dziennikarzami. To raczej bezmyślne gęsi, tuczące kałdun na łakomym pożeraniu intelektualnych ekskrementów, wytwarzanych każdego dnia w ilościach masowych, przez bezmózgie hordy apartczyków, sterowanych przez cwanych Panów.
Każda najbłahsza wypowiedź, każdy pseudokonflikt, pozorny spór (cel jest przecież wspólny: żreć publiczne, mlaskając zgodnie świńskimi ryjami) jest godzinami dyskutowany, analizowany oraz omawiany w gronie ekspertów. Pomimo, że nie