poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Ważne drobiazgi

Od kilku dni trwa intensywna nagonka "patriotów" na zmotoryzowanych turystów z Federacji Rosyjskiej.


O dziwo jednakowo brzmiącym głosem mówi zarówno organ rządowej propagandy z Czerskiej, jak i obóz "patriotyczny" z judeochrześcijanami z Frondy na czele. Czyżby szekle Sorosa miały czarodziejską moc jednania ludzi "różnych obozów"?


Jestem jak najdalszy od idealizowania chwalców bolszewickiego "zwycięstwa nad faszyzmem". Wprost przeciwnie, uważam, że nie było żadnej "wspólnej wiktorii nad Niemcami" (według słów szefa grupy rosyjskich motocyklistów), koniec drugiej wojny światowej przyniósł nam kolejną, okrutną, sowiecką okupację, wprowadzoną rękami kolaborantów - szechterian (hehe, taka moja licentia poetica w rodzaju zagadkowych "nazistów"), którzy wtedy ochoczo mordowali polskie elity, a teraz tak głośną krzyczą: "Pupin zbój!"

Wielka wojna ojczyźniana to część rosyjskiego mitu, rocznicowy przejazd grupy motocyklistów do Berlina w niczym nam nie szkodzi. Rozdmuchiwanie tej sprawy, jakieś protesty, ekscesy to tylko woda na młyn zdrajców, chcących wplątać Polskę w ukraińską awanturę w interesie bankowych złodziei, którzy przekonali się już, że Ukraina jest za biedna na ich apetyty (dodatkowo z chaosem w najbogatszej części) i trzeba walczyć o majdan w Moskwie.

I na koniec, wyważone słowa z mej ukochanej gazetki (o znacznie poważniejszej prowokacji):

""Lektura "Tygodnika" bywa jak łyk świeżego powietrza. Naczelny ks. Adam Boniecki napisał wyważony komentarz o rajdzie rowerowym szlakiem Stepana Bandery, którym od kilku dni emocjonują się środowiska prawicowe i kresowe. "Nawet jeśli chodziło o prowokację [organizatorom rajdu], to absolutnie nie wolno dać się sprowokować - pisze Boniecki. - Niefortunny rajd dzieci i młodzieży nie musi być podnoszony do rangi międzynarodowego incydentu. Nie pierwszy to przypadek rozdmuchiwania wydarzeń tak, by zaszkodziły trudnym relacjom między naszymi narodami. Nie wchodźmy w to, nawet jeśli grupa dzieci przejedzie śladami Bandery". Cieszę się, że jest wśród polskich duchownych katolickich ktoś, kto publicznie potrafi zdobyć się na taką refleksję." Gazeta Wyborcza, 2009

Pierwsza wojna światowa zaczęła się od strzałów szaleńca w Sarajewie, druga od sfałszowanego ataku na radyjko. Oby trzecia nie miała początku w ataku na rosyjskich motocyklistów pod Wrocławiem...
Wolność albo śmierć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz