piątek, 16 września 2011

Sto tysięcy plus...


Z braku poważniejszych zajęć (to domena innych państw) W M.S.Z. zajęto się kinematografią.


W gadzinówce (GW z dn.15.09) zachwyty i pienia nad prezentacją Ministra-dorzynacza: Światowe gwiazdy promują Polskę! Cmokanie żulnalistów przynosi skutek przeciwny (więc nie wiem czy rzeczywiście promują), ale nazwiska zacne.



Cokolwiek przerażony średnimi honorariami globalnych kuglarzy, tego samego dnia wystosowałem zapytanie do M.S.Z o koszt (honorariów artystów oraz produkcji) i celowość (gdzie i za ile przewidują publikację, jaki ma być jej wymierny efekt) powstania utworu. Oto odpowiedź rzecznika z następnego dnia (16.09.):

"Szanowny Panie,
W nawiązaniu do Pana pytania uprzejmie informuję, że film „Polska? TAK!” jest filmem promującym Polskę. Film ten powstał na podstawie zbioru wywiadów z ludźmi kultury, które w przeciągu ostatnich 10 lat przeprowadził i zebrał red. Roman Rogowiecki. Jedynym kluczem była więc zawartość jego archiwów.
R. Rogowiecki spotykał swoich rozmówców przy okazji festiwali filmowych czy wydarzeń muzycznych i prosił o wypowiedzi o Polsce. Praca nad filmem trwała kilka miesięcy, ale oparta jest na materiałach archiwalnych. Film jest niskobudżetowy, koszt całości po stronie MSZ to 100 tys. PLN – są to koszty wyłącznie zdjęć, montażu, dźwiękowców, etc. Nie płaciliśmy żadnych honorariów. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nabyło zgodnie z prawem prawa na emisje filmu od spółki TV Project i możemy ten film wyświetlać. Wszelkie roszczenia osób trzecich wziął na siebie producent (mamy na to czytelny przepis w umowie) – co jest zresztą standardem postępowania MSZ w takich sprawach. "

Ulga. W każdej minucie marnują znacznie większe kwoty. Sto tysięcy to pojedynczy aparatczyk "zagospodaruje" podczas obchodów "432 rocznicy przejazdu Marszałka drogą niedaleko naszej wsi".

Niestety tego samego dnia czytam w Gazecie prawnej: "Nie ma zgody na wykorzystanie wizerunku gwiazd!"target="blank".

I najlepsze: producent twierdzi, że zgody nie potrzebuje, bo film nie będzie wykorzystany do celów komercyjnych! Ma to być "film promocyjny", czyli: "niekomercyjny film promocyjny". To chyba jedyny obiecany cud Pinokia. Ja wiem, że te tak zwane "filmy promocyjne" służą tylko wydawaniu forsy, ale Minister twierdził wczoraj, że przyniesie to wymierne korzyści finansowe biznesowi w Polsce!

Wolność albo śmierć!

2 komentarze:

  1. Dobre... niekomercyjny film promocyjny... Przecież tzw. promocja jest komercją jak nic - i powie to każdy kto się promocją czegokolwiek zajmował. Ja akurat ostatnio miałem kilka zleceń dla ludzi z promocji i oni wprost gadają, że każde działanie z ich strony ma za zadanie ściągnąć do miasta, które promują, ludzi, firmy itp., itd., po to tylko aby MIASTO MOGŁO ZARABIAĆ NA PODATKACH. Więc jeśli promocyjny film o Polsce nie ma zachęcać do przyjeżdżania do Polski (wówczas nie będzie komercyjnym) to po co MSZ wydało na niego 100 tysięcy? Dla zabawy? Bo jak dla celów promocyjnych to oczywiste jest, że film ma zapewnić zyski jego "sponsorowi" - czyli w tym wypadku państwu. Taki film można równie dobrze nazwać reklamą. Widział ktoś kiedyś reklamę niekomercyjną? Nawet słynne "podziel się posiłkiem", albo "pij mleko" ma za zadanie dać komuś "zarobić". Fundacji, państwu czy Jankowi - nie ma znaczenia - ktoś na tym zarobi. Chyba, że ludzie z MSZ robią kampanię reklamową naszemu kraju, z góry zakładając, że się nie powiedzie. Ale to oznaczałoby, że ci ludzie nadają się do zwolnienia.

    Kompromitacja MSZ. Ciekawe co na to Radek "twitter" Sikorski?

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie dojdzie do "ugody" (żeby nie robić szumu), o której się nie dowiemy - jej koszt będzie znacząco inny od marnej stówki za filmik...

    OdpowiedzUsuń