poniedziałek, 22 października 2012

ZUS Plus

Kieszonkowych filozofów gaszenie pożarów benzyną


Jeden z najwybitniejszych salonowych rozumków (obok Magdaleny Środy) Jacuś Lubię Mądrze Gładzić Brodę Żakowski odpowiedział Jaśnie Panu Premierowi. Bo Pan Premier podobno zapytał, czy "oskładkować umowy śmieciowe"?


Wbrew pozorom "umowami śmieciowymi" nie są przymusowe umowy z ZUS-em (my ci siłą i przemocą zabieramy połowę twoich zarobków, a potem kiedyś, kiedy tam sejmowa hołota ustali, damy ci tyle, ile nam się zechce). "Umowami śmieciowymi" nazwali nasi współcześni komuniści dobrowolne działania ludzi, od których postsowiecki bękart okrągłego stołu pobiera tylko częściowy haracz na utrzymanie swoich apartczykowskich zastępów. A przecież powinien!

Dlaczego powinien? Bo, tu pada żelazny argument jacusiopodnych geniuszy: "Jak ZUS nie okradnie wszystkich teraz, to w przyszłości chorzy w bramach, a staruszki pod płotem umierać będą". Jacusiowi nigdy nie przyznają, że zwiększające się rokrocznie nakłady (ok. 10%) na "służbę zdrowia" idą w całości na ADMINISTRACJĘ "służbą zdrowia". Jacusiowie będą z uporem maniaka pierdolić o "bramach i płotach", żeby w następnym zdaniu (ot, taka specyficzna lewacka logika) pisać o konieczności jednoczesnego nasilenia kontroli i administracyjnego nadzoru (oczywiście "za darmo", prawda Jacuś?) nad przedsiębiorcami, bo na pewną będą uciekać w szarą strefę przed "ozusowieniem". I tak cała forsa z "ozusowienia" pójdzie na urzędniczą arystokrację (oprócz kontrolerów, trzeba jeszcze będzie te kilkaset tysięcy nowych deklaracji co miesiąc przyjąć, zarejestrować, sprawdzić, zaprotokołować i zraportować).

A "chorzy w bramach już umierają" (wystarczy otworzyć firmową skrzynkę mailową, żeby zostać zalanym prośbami o wsparcie, bo "NFZ nie refunduje zabiegu, ratującego życie mojemu dziecku"). Ten złodziejski, niemoralny system jest po prostu z założenia niewydolny.

Na koniec pytanie, Jacuś: napisałeś, że kelnerskie umowy o dzieło, to fundowanie bogaczom kolacji (niższe o parę procent rachunki). Czy, analogicznie, publiczne finansowanie twoich koleżków z lewego kółka wzajemnej adoracji (pod pozorem "1% PKB na Partaczy Kultury"), nie jest czasem fundowaniem rozrywki dla bogaczy? Czyżby bywalcy KFC, byli zamożniejsi od przeciętnych zjadaczy opery narodowej?
Wolność albo śmierć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz