W trosce o kondycję polskiej sztuki tak zwani "artyści" ogłosili strajk.
Zadrżały serduszka milionów koneserów. Jakże to tak, strajk? W walce o poprawę kondycji sztuki? Już dwa lata koneserzy ochoczo i pod przymusem dają 1% PKB na "kondycję sztuki", a tu kondycja nadal słaba? To ci sfinksowa zagadka!
Odpowiedź daje Karolek z piękną nieznajomą. Nie o "kondycję sztuki" tu chodzi! Wzbudzając trwogę koneserów, zabronią dostępu do swych dzieł wiekopomnych w imię "poprawy kondycji wytwórców sztuki", którzy "nie chcą żadnych przywilejów", poza jednym, no może trzema: żeby im "państwo" emerytury fundowało, żeby ich "tfurczość" obowiązkowo skupowało (Państwowe Punkty Skupu "Sztuki"?), no i żeby były dotacje na "kondycję sztuki".
Ale poza tym, nic, żadnych przywilejów. "Artysta" nie może się sam ubezpieczyć. Jest inny, niż miliony "zwykłych ludzi" (nie robiących w "sztuce"), łupionych przez ZUS, niezależnie od "wysokości i regularności dochodów". "Artysta" swój kradziony 1% PKB, cierpiąc za milijony, MUSI konsumować na bieżąco i "nie ma z czego zaoszczędzić". A jak sił nie stanie na wytwarzanie wytworów sztuki i walkę o dostęp do budżetowego cyca, to za co konsumować i za milijony cierpieć?
Żadnych przywilejów, ale dotacje przez całe życie, emeryturka i lokal z przydziału w centrum dużego miasta się należy! Bo nie będzie "kondycji wytwórców sztuki"!
A bez "kondycji wytwórców sztuki", nie będzie "kondycji sztuki", a bez "kondycji sztuki"...
Nie będzie niczego.
Więc sTRAjk!
Najlepiej permanentny i konsekwentny: bez brania dotacji ("zwykłych ludzi" i tak te wasze gówna nie interesują).
I może w miejsce żebraczych Partaczy Kultury pojawią się prawdziwi Artyści!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz