Zewsząd słyszy się: "Neoliberalizm bankrutuje! To dlatego kryzysy, bieda, wojny i bankructwa. Spróbujmy innej drogi (w stronę czerwonego słoneczka socjalizmu)."
Celują w tym młodzi wrażliwi ludzie, wszechstronnie wykształceni na - okupujących czołówki światowych rankingów - polskich uniwersytetach. Ich recepta jest prosta: "Znacjonalizujmy wszystko i niech Państwo się wszystkim zajmie i zdejmie z nas brzemię odpowiedzialności!"
Zgodnie z tą specyficzną logiką za immanentne cechy neoliberalnego demona należy uznać:
- przymus ubezpieczeń emerytalnych i rentowych
- przymus ubezpieczeń zdrowotnych
- przymus ubezpieczeń cywilnych (kierowców, zawodów zaufania publicznego)
- obowiązek szkolny z państwowym programem nauczania
- finansowanie wydatków publicznych poprzez zwiększanie podaży pieniądza
- stałe rozszerzanie kompetencji Państwa
- redystrybucyjną rolę podatków (bogaci, którym chcecie zabrać i tak nie płacą)
- ogromną ilość spółek z udziałem Skarbu Państwa (niezbędny zapas synekur dla aparatczyków)
- wypaczenie idei trójpodziału władzy (Rząd sam pisze ustawy!!!)
- umowy zbiorowe (stronami są: związki zawodowe, rząd, organizacje pracodawców)
- przerażającą ilość koncesji i zezwoleń, właściwie na wszystko
- rozbudowany system zasiłków socjalnych
Rozsądny obywatel kombinację tych cech musi jednak nazwać "socjalizmem z ludzką twarzą", bez zamordyzmu, z resztkami wolnego rynku (żeby była kasa do zabrania).
Do pełnej realizacji idei Lenina brakuje tylko kolektywizacji, nacjonalizacji, eugeniki i wspólnych żon. Idźmy na całość i dokończmy dzieła Wielkiego Człowieka - trawestując Herberta - niech potwór nosi gębę potwora!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz