Zarząd województwa odwołał dyrektora Opery i Filharmonii Podlaskiej
Sztuka od wieków wiązała się z ryzykiem, niepewnością, często pracą ponad siły. Jak zainteresować ludzi, jak przekonać ich do przeznaczenia własnych pieniędzy na potrzebę przecież nie najważniejszą, o ile nie ostatnią w porządku wydatków?
Nie u nas. U nas artyście się należy! Należy się pensja, urlop, trzynastka, czternastka, bezstresowo "godne warunki pracy". Proletariusze przemysłu wytwarzania dźwięków łączmy się! Najlepiej w związki zawodowe. Nieważne, czy ktokolwiek kupi bilety, czy kogokolwiek obchodzą nasze dzieła. Mamy dotację marszałka i ministra. To naturalne: człowiek nie przymuszony głodem woli leżeć niż się wysilać.
Były już dyrektor chciał chyba robić sztukę. Sztukę zauważaną i kupowaną. A taka wymaga poświęceń. Był pewnie tyranem. Był pewnie niesprawiedliwy. Apodyktyczny. Pewnie tak, ale to cena konieczna. W socjalizmie za duża. Pracodawca dyrektora nie jest prywatną osobą. To zarząd. Pięciu największych intelektualistów oraz koneserów sztuki z całego województwa; według klucza partyjnego. Lud, który pośrednio zarząd wybiera, nie lubi silnych oryginałów. Lud chce wszystko zrównać do swojego poziomu. 2-3% melomanów w demokracji ludowej nie ma głosu. Dyrektor nie miał szans na utrzymanie.
Gdy Beethoven ogłosił, że wyjeżdża z Wiednia, trzech najbogatszych mieszkańców miasta błyskawicznie zaproponowało mu dożywotnią pensję (po śmierci jednego z nich, kompozytor sądził się z wdową). Na byłego dyrektora kilku białostoczan też by się pewnie złożyło. A na grajków?
Tekst powstał na podstawie doniesień prasowych, traktujących o żądaniach i zarzutach muzyków wobec swego zwierzchnika. Jaka jest prawdziwa przyczyna konfliktu wiedzą wyłącznie zainteresowani...
jak nie wiadomo o co chodzi to wiadomo że chodzi o kasę :D
OdpowiedzUsuńakurat on chyba kase to miał... zobaczcie kto przewodził strajkowi, idzcie na koncert i powiedzcie czy ten facet umie grać. nie potrafił zagrać koncertu nawet na średnim poziomie. z podrzędnej orkiestry za Kadencji MNN orkiestra ta otrzymała miano drugiej w Polsce i o ile nie dostanie surowego dyrygenta utrzyma to przez jakieś 3-4 lata, komu jak komu ale MNN chyba najbardziej zależało na ludziach którzy przyszli poszłuchac muzyki na poziomie i nie chodzi tu tylko o klasykę, ale też o zwykły poziom wirtuozowsko-techniczno-artystyczny. Muzykom byle coś robić... MNN nie zginie, z tego co wiem i tak ma wystarczająco dużo proozycji pracy :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
I to wszystko stało się w mieście, które miało ambicję wybudowania Opery i Filharmonii Podlaskiej... Jak tylko usłyszałem o tej idei, to od razu stwierdziłem, że to jest chore. Nie wiem dokładnie w czyjej głowie zrodził się ten pomysł i co gorsze jest realizowany! Teatr ledwie zipie, a tu opera! Notable jeden przed drugim będą udawać melomanów... Jeżeli uda im się zdobyć pieniądze na premierę, to będzie wszystko! Przedsięwzięcie padnie bardzo szybko i opuszczony gmach będzie straszył! Pomnik czyjejś głupoty i chorych ambicji! Czy uwzględniono brak środowiska artystycznego dla tego przedsięwzięcia? Sprowadzić artystów, zapewnić mieszkania? Czy są na to środki? Tymczasem "muzycy" z filharmonii uważają, że dyrygent (uznany) jest im zbędny i sami sobie będą grali! Wow!!!
OdpowiedzUsuń